/ Kubicki / Hervy: Rumours About Angels 2 Rumours About Angels 2 / 5 Początki tego projektu sięgają przełomu 1999 i 2000 roku, kiedy zacząłem prace nad cyklem fotomontaży realizowanych w ramach zajęć w pracowni malarstwa prof. Harasa na Gdańskiej ASP. Powstało wtedy 7 prac nie spiętych ze sobą żadną głębszą ideą. Jakieś dwa lata później wspólnie z Bartoszem Hervy zaczęliśmy myśleć o stworzeniu wspólnie dużego projektu. W czasie niekończących się dyskusji postanowiliśmy bazować na tytule tamtego cyklu. I to właściwie jedyne, poza częściowo techniką użytą przy tworzeniu prac, nawiązanie do pierwszej części cyklu. W czasie tych wielu rozmów tworzyliśmy swego rodzaju scenariusz, odpowiadaliśmy sobie na pytania takie jak: „po co?”, „dla kogo?”, „jak?”. Gdzieś pod koniec 2002 roku znaliśmy większość odpowiedzi na te pytania i postanowiliśmy wziąć się do działania. Prowadziłem wtedy wstępne rozmowy z dzierżawcą pewnego znanego klubu w Warszawie na temat zorganizowania tam premiery. Wstępna data została ustalona na marzec 2003. Jednak w tym czasie pojawiło się wiele nowych wyzwań, które zmusiły nas do odłożenia tych planów na czas bliżej nieokreślony. Wiele z pomysłów już przygotowanych na Rumours About Angels II wykorzystaliśmy np. w stronie, którą zrobiliśmy dla Zdzisława Beksińskiego. Do rozmów na temat projektu wróciliśmy na początku 2004 roku, wyszczególniliśmy wtedy najważniejsze elementy, które projekt musi zawierać: ● elementy identyfikacji wizualnej● obrazy● utwory do każdego z obrazów● wstawki wideo pomiędzy obrazami● prezentacja wideo na dwa projektory● strona www● premiera Ten moment nadszedł wczesną jesienią 2004 roku, kiedy w zaprzyjaźnionym studiu fotograficznym w Gdańsku zrobiłem pierwsze zdjęcia do RAA2. Głównym mottem estetycznym, które sobie narzuciliśmy, było hasło „kontrasty”. Piękno i brzydota, doskonałość i niedokończenie, wszechmoc i bezradność, erotyzm i antyerotyzm, cisza i hałas. Ten projekt miał być nieoczywisty, wprowadzać w błąd i w ten sposób prowokować. W logo jest piórko, niemal modelowe. A za nim kryją się anioły (?) bez skrzydeł. Proces ma prowadzić od bezkształtnej masy aż do narodzin „cudu”, kolejne fazy rodzenia zakończone unicestwieniem tuż po osiągnięciu celu. Bo to co piękne powstaje w okolicznościach będących zaprzeczeniem jego istoty – w brzydocie, bólu. A gdy już proces dobiega końca – często jest unicestwiane. Ale też miało być to atrakcyjne bez docierania do tego przesłania, to „miało się dobrze oglądać i słuchać”. Drugie z naszych założeń to stworzenie w pełni profesjonalnego projektu artystycznego. Takiego, który nie nuży, nie budzi zażenowania swoim amatorskim niedopracowaniem, nie jest adresowany do wąskiego grona krytyków. To miało być coś, co sami z przyjemnością chcielibyśmy oglądać, tak jak uważamy, że sztuka na początku XXI powinna wyglądać. Najważniejszy w tym projekcie był odbiorca. Zaczęło się od szkiców ołówkiem, które powstawały mniej więcej od połowy 2003 roku. Od początku zakładałem jak najszersze zastosowanie różnych technik, a całość miała być łączona w popularnym programie graficznym. Tak więc oprócz fotografii są też skany różnych obiektów – tkanin, gazy opatrunkowej, kawałków blachy i sam już nie pamiętam jakich jeszcze przedmiotów. Do tego skany kartek zarysowanych piórkiem z tuszem, pomazanych pędzlem z farbą itp. Razem kilkaset plików z tego typu graficznymi „samplami”. Do tego w kilku przypadkach zrobiłem już dokładniejsze szkice po wybraniu konkretnych fotografii. Potem mozolnie powstawał obraz za obrazem. Kilkaset warstw, około 1 GB pliki graficzne. Przy takiej ilości obiektów trzeba było bardzo uważać by wszystkie były odpowiednio wymaskowane, by oświetlenie czy saturacja zgadzało się z całą sceną. Ważne było by nie zgubić koncepcji całości – by się w tych detalach nie zatracić. Równocześnie z obrazami powstawały inne fragmenty projektu – podstawowe elementy identyfikacji, reklamy prasowe, ulotki itp. Od listopada 2004 kiedy do projektu dołączyła Oliwia Piotrowska i zajęła się managementem. Projekt zmienił swój charakter, pojawił się kalendarz kolejnych wydarzeń, kończenia kolejnych etapów i wreszcie nowe słowo w projekcie: deadline. Wyznaczony na 2 kwietnia wydawał się niezwykle odległy… Nową kategorią w projekcie stały się wszelkie prace poświęcone promowaniu projektu – ulotki, bannery, plakaty, kolejne odsłony strony promującej projekt. W pewnym momencie zrobiło się więcej pracy nad obsługą RAA2, niż samej pracy nad obrazami. Jeszcze przed zakończeniem ostatniego obrazu zacząłem projektować stronę internetową RAA2. W założeniu miała być to prosta graficznie strona – raczej dodatek do głównej prezentacji. Ale miała być schludna, porządna i we flashu. Dużą rolę w niej miała odgrywać muzyka, dlatego duża część naszych prac skupiła się właśnie na tym zagadnieniu. Graficzną inspirację stanowił dla mnie interfejs systemu operacyjnego aparatu USG. Pierwotna wersja strony była do niego dość mocno zbliżona. Już na etapie realizowania projektu we flashu dodałem bardziej „malarskie” tło kontrastując je z pozbawionymi antyalisingu, suchymi czcionkami wszystkich tekstów na stronie. W realizacji strony, podobnie jak przy realizacji beksinski.pl mocno wsparł nas od strony programistycznej Krzysiek Kubicki. Sama prezentacja obrazów w sieci miała również nawiązywać do USG, stąd te „techniczne” elementy wokół obrazów. Podczas niekończących się rozmów z Bartoszem dobre dwa lata przed premierą RAA2 powstała koncepcja 13 obrazu kończącego cykl. Wiedzieliśmy, że ma to być jak cięcie nożem: ostre, brutalne zakończenie bez dosłowności. Zaczynaliśmy realizację projektu nie wiedząc jak ten obraz będzie wyglądał. Coraz bardziej zdawałem sobie sprawę że nie może być to obraz tak jak poprzedzające do dwanaście. Chyba dopiero w marcu – miesiąc przed premierą – dotarła do mnie skala tego projektu. Wszystkie wątki, etapy, zaczęły naraz zbliżać się do końca, wydawało się, że ilość pracy, która nas jeszcze czeka uniemożliwi zrealizowanie wszystkiego, co sobie zaplanowaliśmy. Do tego wszystkiego, jakby było mało, musiałem się nauczyć równo uderzać w perkusję… Ostatnie, niezwykle męczące dni i noce prac upłynęły przy włączonym CNN – w Watykanie działo się coś niepokojącego, z każdą chwilą bardziej przerażającego. Oprócz powszechnych wtedy uczuć czuliśmy strach, że premiera się nie odbędzie, a miesiące pracy będą stracone. W końcu premiera miała odbyć się w kościele… 2 kwietnia wczesnym popołudniem wiemy już, że cokolwiek się stanie premiera się odbędzie. Wrażenia podczas próby świateł w kościele były naprawdę powalające. Trzeba przyznać, że Radek Bekieler, który odpowiadał za światła, fantastycznie wywiązał się powierzonego sobie zadania. Powieszone antyramy z wydrukami prac przykryliśmy czarnymi, łatwymi do zdjęcia, płachtami materiału, we wszystkich antyramach z wyjątkiem trzynastej – na niej materiał był zabezpieczony przed zdjęciem. Przed samym występem poprosiliśmy ochronę, by nikomu nie pozwoliła „13” odsłonić. Z kilkuminutowym poślizgiem zaczęliśmy wpuszczać ludzi do kościoła. Chyba nikt z nas nie spodziewał się aż tylu osób. Kościół został po brzegi wypełniony. Tuż po 19:30 zaczyna się nasz występ, jednak trudno mi cokolwiek o nim powiedzieć, gdyż ze sceny niewiele było zarówno widać jak i słychać. Zdecydowanie było to dla mnie silne przeżycie i brak słów by oddać atmosferę, która się wytworzyła. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest powtórzyć to wydarzenie. Po koncercie ściągamy dwanaście tkanin z obrazów i prawie natychmiast opuszczamy kościół i jedziemy wrzucić stronę na serwer. Nie bez problemów wynikłych ze złośliwości przedmiotów martwych udaje się nam to w końcu zrobić. Do późnej nocy zajmujemy się rozwiezieniem sprzętu, po czym docieramy do klubu „Punkt”, gdzie odbywa się afterparty – w nielicznym już składzie, ze względu na wieść o śmierci Papieża.Za nami wiele miesięcy ciężkiej pracy, cieszę się, że mogłem ją wykonywać w gronie Przyjaciół, satysfakcja jest tym większa, gdy nasz trud zostaje w jakiś sposób wynagrodzony np. przyznaniem stronie RAA2 tytułu strony dnia na www.favouritewebsiteawards.com.Właściwie 2 kwietnia nie oznaczał końca prac na dym projektem, w pewnym sensie – początek. Projekt wchodzi teraz w kolejne fazy, wciąż modernizowana jest strona, pojawiają się konkretne plany powtórzenia spektaklu z Gdańska. Oznacza to jeszcze więcej pracy nad tym, byście jeszcze nie raz o Rumours About Angels II usłyszeli. Rumours About Angels 22005Rumours About Angels 22005use arrows to navigate through the projectraa2 1raa2 1raa2 2raa2 2raa2 3raa2 3raa2 4raa2 4raa2 5raa2 5raa2 6raa2 6raa2 7raa2 7raa2 8raa2 8raa2 9raa2 9raa2 10raa2 10raa2 11raa2 11 Prace z serii Rumours About Angels można również zobaczyć na: oficjalnej stronie projektu oraz na stronie Facebookowej projektu Webesteem Magazine, 2005